23 lutego 2015

Jak mama została indianka




Chłopiec czy dziewczynka?

Zanim zostałam mamą zawsze marzyłam o tym, żeby mieć córeczkę. Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży nie dopuszczałam do siebie myśli, że dane mi będzie zostać mamą dziewczynki. Wybraliśmy z M imię dla chłopca i odsuwaliśmy od siebie myśl, że może to być dziewczynka. Czekaliśmy cierpliwie ok 20 tygodni. Tak bardzo bałam się rozczarowania z tym związanego, że kiedy już lekarz z pełną świadomością powiedział, że urodzę dziewczynkę nie mogłam w to uwierzyć. Radość była przeogromna! Przy każdej wizycie dopytywałam, czy na pewno nic się nie zmieniło! 

Wyobrażałam sobie jak to będzie w przyszłości. Myślałam o Ani jak o swojej przyjaciółce, bo dokładnie tak wyobrażam sobie swoją relację z nią. Być może jest to wyidealizowana wizja, ale jestem przekonana, że w przyszłości przyjdzie do mnie z każdym swoim problemem, popłacze do telefonu, przyjedzie na ploty i kawę czy herbatę. Wynika to na pewno z tego jaka jest moja relacja z moją mamą. Wielokrotnie słyszałam, że jest wyjątkowa. Nie twierdze, że z synem nie można zbudować więzi przyjacielskiej i partnerskiej, ale sama jestem córką i mam jedynie córkę więc moje doświadczenie tutaj się na razie kończy.


Jak mam została indianką

Chwile wspólnej zabawy z Anką, to momenty warte zapamiętania. Nawet jak jestem zmęczona, nie mam energii, czuje złość na świat, że mam tak mało czasu, to rechotanie dobiegające spod stołu potrafi osłodzić nawet najgorszy dzień. Jej spojrzenie prowokuje do zabawy, uśmiech zaraża optymizmem a energia nie zostawia miejsca na nudę. Dla niej jestem Mamą Indianką, ale przede wszystkim mówi do mnie „jesteś moją przyjaciółką” co jest rozbrajające!

Znacie opowieść o mamie, która na jeden dzień zostaje indianką? Chciałabym być nią o wiele dłużej. W bajce Jak mama została indianką pewien chłopiec odciąga swoją mamę od smeżenia kotletów i spędzają ze sobą niezwykły dzień. Mama zmienia się nie do poznania, przypominając sobie czasy kiedy sama była małą dziewczynką. Ta książka to ciepła opowieść pełna humoru. Nam rodzicom pomaga zrozumieć jak ważne są chwile spędzane z dzieckiem, i że nawet w nawale obowiązków warto sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa. W świecie indian nie usmażony kotlet jest najważniejszy a czas spędzony wspólnie z dzieckiem. Dzieciom natomiast pozwoli spojrzeć na rodziców w zupełnie innym świetle, bo chociaż trudno w to uwierzyć, rodzice też byli kiedyś mali! 

Bardzo wam polecam ulubioną ostatnio bajkę Ani "Jak mama została indianką", ale przede wszystkim polecam Wam zostać indianką :)







Anusia
Bluzka - Zara
Spodnie - Next
Gumki - Kollale
Myszki - Maileg
Wózek - Maileg
Krzesełko dla myszek - Maileg





17 lutego 2015

50 twarzy Greya - o co tyle hałasu?



Wiele hałasu było wokół książki E.L.James 50 twarzy Greya nic więc dziwnego, że film przyciągnął do kin tłumy spragnionych miłości widzów. Nie jest tajemnicą, że Pan Grey ma osobliwe i delikatnie nietypowe zainteresowania. Nie wiem czy jest ktoś, kto nie słyszał nic o tej książce (tylko na Empiku widzę 536 komentarzy). Nawet jeśli jej nie czytaliście jestem przekonana, że wiecie jakie zainteresowania mam na myśli :) Idąc na ten film zastanawiałam się w jaki sposób reżyser przeniesie mnie do świata Greya.

Jaki jest Grey?

Dominujący.
Przystojny. 
Elegancki. 
Błyskotliwy. 
Fascynujący.

Człowiek sukcesu, pożądany i podziwiany przez kobiety. Lubi uległość, najbardziej tą bez sprzeciwów. Kocha kontrolę nad kobiecym ciałem, pożąda silnych emocji, a wszystko to za zgodą i ku przyjemności swojej wybranki. Jest w nim coś hipnotyzującego i przyciągającego. Jego spojrzenie jest świdrujące i magnetyczne, wygląda jakby zaglądał w najgłębsze zakamarki kobiecej duszy. Przejawia przy tym opiekuńczość i troskę, której potrzebuje każda kobieta w chwilach bezradności. Jest przewidujący, działa rozważnie i ma całkowitą kontrolę nad każdym elementem życia. Który mężczyzna nie chciałby być Greyem?

Czy nie chciałabyś być Anastasią?

Niewinna.
Bezinteresowna.
Romantyczna.
Rozważna.
Konsekwentna.

Poznaje meżczyznę idealnego - Greya. Jest ucieleśnieniem dobra idealnie wpisującym się w klimat literatury Jane Austin. Rozmważna i romantyczna. Jej dobre intencje w połączeniu z bezinteresownością intrygują Greya. W pewnym sesnie wykracza poza schemat typowej kobiety.  Dzięki swojej odmienności staje się lekarstwem na męskie pragnienia. Pożądana za to, jaka jest. Bez intryg, podstępu i premedytacji. Ona nie poluje na mężczyzn, a Grey wydaje się być mężczyzną, którego należałoby "upolować".



Film vs książka

Wiele słów krytyki przeczytałam o samym filmie, że niewierny książce, słabe aktorstwo, sceny kluczowe słabe… W tym momencie wczuwam się w rolę reżysera, którego zadaniem priorytetowym było przeprowadzenie widza przez historię szalenie namiętną, przedstawienie mu bohaterów, ich pragnień i wydobycie z treści książki dokładnie tyle, ile udźwignie kino. Dobre kino nigdy nie będzie wierną kopią książki, a historią opowiedzianą na nowo, jedynie na podstawie książki. Ekranizacja wydobywa emocje i zapisuje je w naszych wspomnieniach. To nie tyle same fakty z życia bohaterów, co scenografia, muzyka, światło, dźwięki, które składają się na udany obraz. Reżyser staje się uchem Anastasii Steele i oczami Christiana Greya. This is about feeling… Dzięki niemu poznajemy smak pocałunków, słyszymy przyspieszony oddech, czujemy erotyczne napięcie i widzimy gęsią skórkę na brzuchu Anastasii. Muzyka ma moc przywoływania wspomnień, tak samo silnie jak zapach i smak. Idealne połączenie muzyki z obrazem, tworzy danie tak smakowite, że jego smak przypomni nam brzmienie i echo wspomnień. Założę się, że macie "swoją piosenkę", która przypisana jest całkowicie jednemu wspomnieniu. Macie zapach, który sprawia, że wasze serce bije szybciej. Pamiętacie smak, który daje ciepło na sercu. To emocje zamknięte we wspomnieniach, indywidualne dla każdego, często skrywane, intymne i piękne.

50 twarzy Greya to współczesna opowieść o Kopciuszku. Sceny nagości nie przerażają, choć widok pokoju zabaw Greya podnosi ciśnienie i pobudza wyobraźnię.  Zdaje się, że gra toczy się o najwyższe doznania i powiem Wam na koniec, że mi pozostało uczucie ogromnego niedosytu kiedy wychodziłam z kina…


I żyli długo i zaplątani

Zależało mi, żeby nie była to kolejna nudna recenzja filmu, jakich wiele. Chciałam żebyście czytając ten tekst, poczuli nieodpartą chęć zobaczenia "50 twarzy Greya" pomimo tego, że na przykład nie planowaliście tego. Jednocześnie chciałam również, żebyście się trochę uśmiechnęli i dlatego dalszą część potraktujcie z lekkim przymrużeniem oka. 

Znacie Dominikę Wójciak, zwyciężczynię 3 edycji Masterchefa? Tak, tą sympatyczną dziewczynę z grzywką :) Na oficjalnej stronie Masterchefa czytam "Gdyby miała się porównać do jakiegoś dania, to byłby to bigos – pyszny, prosty, swojski, ale gotując często inspiracji szuka w egzotycznych zakątkach świata. Uwielbia podróże ze swoim partnerem – Himalaje, Borneo, Indie – to między innymi z takich miejsc przywozi inspiracje i przyprawy do swoich potraw." Oglądając film szybko pomyślałam o niej i to kilkakrotnie. Zastanawiacie się dlaczego?


Z pewnością pomogła mi w tym grzywka :) Ale czy to jedyny powód? Zdecydowanie nie! W jednym z odcinków Masterchefa do finalistów dołączał jej partner. Pan Michał nazwany przez uczestniczkę "Misiek" dał się zapamiętać jako całkowity kulinarny ignorant, który bardzo starał się pomóc Pani Dominice. Niestety z marnym skutkiem. Wizualnie prezentował się przy tym bardzo dobrze i zdecydowanie odstawał od reszty panów w tym względzie. Tymczasem Pani Dominika w urokliwy sposób broniła go przed jury, podkreślając, że "Misiek" bardzo się starał. 

Co więc łączy "Miśka" z Greyem? Wygląd? Garnitur? To drugie na pewno. Pan Michał Wójcik jest bowiem Prezesem Zarządu BYTOM S.A. i absolwentem Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Przyglądając się jego ścieżce zawodowej mogę domniemać, że zna się na swoim zawodzie jak mało kto. Swoim doświadczeniem zawodowym mógłby podzielić się z pewnością z wieloma ludźmi (TU). Jestem pewna, że rozmowa z nim, to swego rodzaju przyjemność i pewna absolwentka literatury mogłaby z powodzeniem przeprowadzić z nim interesujący wywiad. Piszę to bez żadnej złośliwości, nie znam osobiście osoby na podobnym stanowisku. Czy przy takim doświadczeniu przeszkadzałoby Wam brak zdolności kulinarnych??


Historia związku Pani Dominiki Wójciak z Panem Michałem Wójcikiem nie jest mi znana. Być może poznali się podczas jakiejś podróży lub połączyła ich okoliczność związana z podobnym nazwiskiem, a może było tak, jak z Anastasia i Greyem?

W przeciwieństwie to bohaterów filmowych oni istnieją naprawdę, a ich życie nie jest fikcją literacką. Każdemu pisana jest inna historia, która może być inspirująca dla innych. Zastanówcie się nad swoją…





2 lutego 2015

TOP 3 obuwia domowego dla dzieci - moje typy

Dziecko zaczyna chodzić w wieku około 12 miesięcy. Jest to czas, kiedy zmienia się jego postawa, a przez to położenie środka ciężkości ciała. Od tej pory cały jego ciężar opiera się na niewielkiej powierzchni dwóch stóp, które do tej pory nie były poddawane prawie żadnemu obciążeniu. To pierwsze lata życia dziecka są kluczowe dla prawidłowego rozwoju mięśni i więzadeł tworzących łuki wysklepiające stopy. Dlatego w tym okresie tak ważny jest właściwy dobór obuwia, najlepiej z wkładką profilaktyczną zapobiegającą kształtowaniu się płaskostopia.

Chodzenie boso po trawie lub piasku jest świetnym ćwiczeniem dla małych stóp, jednak w domu czy w przedszkolu konieczne jest noszenie obuwia. Dziecko w wieku przedszkolym najwięcej czasu spędza właśnie w kapciach, średnio jest to 6-8 godzin dziennie, dlatego to bardzo istotne, aby kapcie były odpowiednio dobrane do kształtujących się stópek dziecka. 

PIERWSZE KROKI ANI


Ania zaczęła chodzić w wieku 10 miesięcy. Początkowo poruszała się podparta o meble, ale trwało to naprawdę krótko. Szybko zaczęła pokonywać odległości do celu, który sobie wyznaczyła. Kilka metrów i bum na pupę :) Pokonywany dystans był coraz większy, a stópki nieporadnie radziły sobie na podłodze w domu. Okres intensywnej nauki przypadł na grudzień, a pierwsze buciki były zimowe. Ona poradziła sobie jednak wzorowo, pomimo warstwy kombinezonu na sobie i na oblodzonej drodze. Miało to swoje plusy :) Upadki amortyzowała warstwa białego puchu, która dodatkowo utrzymywała nasze buciki i ubrania w czystości. 

Nadszedł czas na zakup pierwszego obuwia domowego, który okazał się przełomowy dla  rozwoju nabytych już umiejętności chodzenia. Wierzcie mi, natychmiast po założeniu bucików/kapci Anka je pokochała i zaczęła chodzić w nich dużo lepiej, stabilniej i szybciej. Po zaledwie tygodniu biegała po domu, a ja przyglądałam się temu bez strachu, że się poślizgnie!!! Upadek na pupę nigdy nie wydawał mi się tak groźny jak poślizgnięcie podczas biegu. To mnie paraliżuje do dziś jak widzę biegające dzieci!!! 


10 CECH DOBREGO OBUWIA DLA DZIECI


Decyzja o wyborze odpowiedniego obuwia nie należała do najłatwiejszych. Różnorodność modeli może wywołać zawrót głowy, dlatego kierujcie się intuicją. Jakie powinny być buciki dla dziecka? Oto 10 najważniejszych cech:

  1. Wierzch obuwia:  skóra naturalna, umożliwia odpowiednie wietrzenie stopy.
  2. Podszewka: skóra naturalna, j.w.
  3. Wkładka: skórzana, świetnie wchłania pot.
  4. Podeszwa powinna  by elastyczna w każdej płaszczyźnie i zapewniać optymalną przyczepność, by zapobiegać ślizganiu się i ewentualnym upadkom.
  5. Podeszwa z obcasem Thomasa, który zapobiega płaskostopiu.
  6. Regulacja umożliwiająca dopasowanie obuwia do tęgości nóżki.
  7. Dobra wzuwalność, dzięki której dziecko samodzielnie założy bucik.
  8. Możliwość zastosowania wkładki korekcyjnej.
  9. Długość wkładki w buciku powinna być dłuższa od stopy od 0,5 do max. 1 cm.
  10. Obuwie musi by wygodne od samego początku, nie można kupować butów do "rozchodzenia".

Moim pierwszym wyborem były profilaktyczne buciki Dawida (TU).  Następnie kupiłam buciki, dla których podobno warto nauczyć się chodzić, czyli domowe kapcie od Mrugała (TU). W tym samym czasie użytkowałyśmy również marki Befado, Geoxy i Superfit, jednak były one butami drugiego wyboru. Co to znaczy? Sięgałam po nie raczej niechętnie, rzadziej, na place zabaw, warsztaty, czy na działkę. Z czystym sumieniem polecam Wam na początek zarówno Dawidy jak i Mrugałę. Oba modele, to doskonale wykonane skórzane buciki, z właściwie wyprofilowaną wkładką i obcasem Thomasa. Wybierzcie, te które lepiej pasują do stópki Waszego dziecka. Różni je materiał, z którego wykonano podeszwę - Mrugała nie wyciera się na wykładzinach dywanowych, natomiast Dawid niestety tak, w stopniu nieznacznym, ale jednak. Po długotrwałym użytkowaniu na pewno to zauważycie. Pomimo to kupiłam je kolejny raz i wciąż jestem zadowolona.


TOP 3 NASZE WYBORY











Jestem pewna, że dzięki właściwym wyborom i mądrym decyzjom nigdy nie traficie do ortopedy z wadami stopy u dziecka. Pamiętajcie o tym, że koszt jednej wizyty u specjalisty znacznie przewyższa koszt jednej pary obuwia!!!





UWAGA KONKURS !!! DO WYGRANIA DOWOLNA PARA OBUWIA ZE SKLEPU MARKI www.slippersfamily.com


  1. Udostępnij konkurs na swojej tablicy na facebooku.
  2. Polub facebookowy profil SlippersFamily i AnusiowoMi.
  3. W komentarzu napisz imię swojego dziecka i wybierz Slippersowego zwierzaka, z którym może utożsamiać się Twoje dziecko i oczywiście uzasadnij krótko swój wybór. Być może jest silny jak tygrys, szybki jak gepard, rządzi jak lew, ma w sobie elegancję zebry, zwinność pantery czy giętkość żyrafy?? Wszystkie cechy, historie, opisy dozwolone, a nawet mile widziane :)
* Uwaga możesz zwiększyć swoje szanse dodając na Instagramie zdjęcie wpisujące się z tematykę konkursu (do zdjęcia dodaj #zwierzecamocslippersow lub #slippersfamily  #anusiowomi)

Jeśli kochacie zwierzęta i buty najwyższej jakości, to konkurs stworzony dla Was!!!

Na komentarze i zdjęcia na instagramie czekamy do 17 lutego 2015 r do godziny 20:00.
Zwycięzcę - autora najlepszego komentarza lub zdjęcia wybierze dzień później Zespół SlippersFamily.com & Anusiowomi.blogspot.com




Podobne posty

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Zobacz także